Helena Klupś z Drobnina skończyła 90 lat 15 kwietnia. Ten dzień świętowała cała rodzina. Byli najbliżsi, córka z mężem, syn z synową, wnuki, bratowe, ale także dalsi krewni, sąsiedzi, księża proboszczowie. Wszyscy uczestniczyli w mszy świętej, a potem po prostu zasiedli do przyjęcia. Były gratulacje, kwiaty i upominki. Pani Helena przyjmowała życzenia zdrowia i długich jeszcze lat życia. Bliscy obiecywali jubilatce spotkanie w dniu setnych urodzin, a potem jeszcze w czasie kolejnych.
Helena Klupś urodziła się w Drobninie. Ojciec był brygadzistą w PGR, a mama dorywczo pracowała w gospodarstwie. Na świat przyszło siedmioro dzieci, więc rodzice mieli co robić. Pani Helena wspomina, że każde z rodzeństwa, kiedy tylko dorastało musiało pomagać w domu. Ona sama od trzynastego roku życia chodziła do wykopków, na żniwa, doiła krowy. Takie to były czasy. Ale rodzice wychowali całą gromadkę, dali im zawody, wyprawili wesela. Niestety ojciec odszedł za wcześnie. Zmarł w 1945 roku, kiedy mama miała 48 lat. Wtedy już musieli radzić sobie sami.
Swojego męża pani Helena poznała na weselu siostry. Pochodził z Garzyna, był pięć lat starszy. Ślub wzięli w 1950 roku. Całą swoją wspólną drogę małżonkowie przeżyli w Drobninie. Mąż przeniósł się do pracy w tej wsi, najpierw zatrudniony był w przy koniach, potem w świniarni. Stamtąd w 1982 roku przeszedł na emeryturę. A mieszkali w niedużym domku na dwóch pokojach i kuchni. Na początku nie było nawet łazienki, ale radzili sobie. Tam urodziła się ich córka i syn. Syn Henryk mieszka z żoną w Ostrowie Wielkopolskim, jest automatykiem przemysłowym. A córka Maria założyła rodzinę w Pawłowicach i razem z mężem prowadzi rzeźnictwo. W 1990 roku zmarł mąż pani Heleny. Odtąd mieszkała już sama w swoim domu w Drobninie. Mówi, że póki sobie dawała radę chciała być u siebie. Sama gotowała, sprzątała, codziennie chodziła do kościoła, spotykała się z sąsiadkami. Razem z bliskimi wyremontowali mieszkanie, zrobili ładną łazienkę, wykupili lokal. Pani Helena chętnie opowiada o swoim życiu, bo bardzo dobrze pamięta szczegóły. Może wymieniać nazwiska, daty, mówi o szkołach dzieci, wnuków. A przy tym jest pogodna i uśmiechnięta.
Sześć lat temu córka Maria Michalska z mężem zabrali mamę do siebie, do Pawłowic. Ma tutaj swój pokój i bliskich zawsze przy sobie. Na początku jeszcze trochę krzątała się w kuchni, ale teraz córka dba o to, by przede wszystkim odpoczywała. Pani Helena chodzi więc tylko po mieszkaniu, czyta trochę gazet, zawsze naszą gminną, ma dobry apetyt, i co najważniejsze nie choruje. Oczywiście czasem trochę odmawiają posłuszeństwa serce i oczy, ale pani Helena nie narzeka. Cieszy się, że ciągle jest z bliskimi.
Pani Helena ma dwóch wnuków i wnuczkę. Wnuczka zamieszkała w jej mieszkaniu w Drobninie. A wnukowie są z rodzicami w Pawłowicach. Zapytana o to o czym marzy, mówi, że chciałaby być chociaż na jednym weselu wnucząt. No i oczywiście doczekać prawnuków.
A zatem pani Heleno - życzymy zdrowia, pogody ducha i prawnuków. Podobne życzenia złożyli jubilatce przedstawiciele władz gminy. Do zdjęcia z panią Heleną poprosiliśmy natomiast córkę i wnuka.