Urodziny pana Franciszka
W Oporowie odwiedziliśmy Franciszka Tęgiego. Pan Franciszek skończył 90 lat 25 listopada. Pamięta całe swoje życie i opowiada o nim ze szczegółami. Urodził się w Oporówku jako drugi z piątki dzieci. Od najmłodszych lat zajmował się krowami, najpierw w swoim domu, potem u gospodarza. Wojna zastała go w gospodarstwie w Nadolniku, do którego wkrótce trafili Niemcy. U okupanta pracował kolejne cztery lata. A stamtąd skierowano go do okopów pod Sieradz. Wrócił dopiero wtedy, gdy Niemcy uciekali. Dostał się do Ostrowa, potem do Pawłowic, i ponownie do domu w Oporówku.
Pan Franciszek nie miał ani łatwego dzieciństwa ani łatwej młodości. Zaczął pracować, gdy miał 13 lat. Po wojnie najpierw trafił na dwa lata do wojska. A potem do pracy w PGR. Przy bydle spędził całe swoje zawodowe życie. Tylko krótko na ziemiach odzyskanych zajmował się końmi.
W 1948 roku pan Franciszek ożenił się. To wtedy dostał skierowanie do pracy w koszalińskim. Nie mógł odmówić, całe rodziny przesiedlano na ziemie odzyskane. Zabrał żonę, dwie córki i wyjechał. Spędził tam pięć lat. I tam urodził się im syn. Kiedy tylko dostali wiadomość, że mogą wrócić przeprowadzili się do Jabłonny. Dostali mieszkanie w pałacu i pracę w oborze. W Jabłonnie przyszły na świat jeszcze dwie córki pana Franciszka.
Gospodarstwo rolne budowało w Oporowie mieszkania dla pracowników. To był rok 1965. Wówczas pan Franciszek z rodziną postanowił wrócić w swoje rodzinne strony. Objął mieszkanie i został tu już na zawsze. Stąd dzieci wychodziły na swoje, tu 23 lata temu na zawsze pożegnał żonę, tu przeszedł na emeryturę. Bo oczywiście pracował w oborze w Oporowie. Na emeryturze jest od 1976 toku. A łącznie przepracował prawie 40 lat.
Córki pana Franciszka mieszkają w Oporowie, w Łęce i w Karchowie. Jeden syn wyjechał aż na Mazury, a drugi, kawaler, pozostał z ojcem. Pan Franciszek doczekał się 13 wnucząt, 23 prawnucząt i co jest rzadkością, 3 praprawnuków. Bardzo się z tej całej gromadki cieszy. Niestety nogi odmówiły mu posłuszeństwa i nie może już chodzić. Ale opiekę ma dobrą. Od niedawna mieszkają z nim także wnuczka z mężem i dwójką dzieci. Zawsze więc ktoś jest blisko.
Panu Franciszkowi życzymy zdrowia, stu lat i tego by mógł patrzeć jak obok niego dorastają prawnuki.