W piątek, 12 czerwca 90 urodziny obchodziła Bronisława Kołodziej z Pawłowic. Pani Bronisława jest już niestety bardzo słaba i nie wstaje z łóżka, ale ciszy się z każdej wizyty. Najbliżsi życzyli więc jej zdrowia i tego by pozostała z nimi jak najdłużej. Przez całe życie była przecież ukochaną mamą, babcią i prababcią.
Bronisława Kołodziej urodziła się w Pawłowicach. Tato był kolejarzem, mama prowadziła dom i wychowywała siódemkę dzieci. Bronisława była najmłodsza. Kiedy wybuchała wojna miała dopiero czternaście lat. mimo to musiała pójść do pracy w pałacu, a potem do kopania rowów pod Kutnem. Wróciła tuż przed zakończeniem wojny. Jeden z braci zginął na froncie.
Męża poznała w swojej rodzinnej wsi. Też pochodził z Pawłowic. Był o rok starszy i wyuczył się na inseminatora. Młodzi wzięli ślub w 1948 r. Zamieszkali w domu pani Bronisławy, razem z jej mamą. Odtąd pani Bronisława nigdy już nie opuściła swojego rodzinnego domu. Poza okresem wojny szczęśliwie przeżyła w nim całe 90 lat.
Pani Bronisława urodziła i wychowała czwórkę dzieci, dwie córki i dwóch synów. Wszyscy mają swoje rodziny, dzieci, wnuki. Córki mieszkają w Pawłowicach, a synowie w Krzycku i Lesznie. Nie ma tygodnia by nie odwiedzali mamę i babcię. Pani Bronisława zawsze bowiem prowadziła otwarty dom, tu można było wpadać na dobry placek, na obiad, na rozmowy. Przez wiele lat pani Bronisława prowadziła w domu skup jajek i butelek, a chałupniczo wyrabiała koszyki i żabki do firan. Nic dziwnego, że przychodziło mnóstwo osób, a ona sama pracowała też w polu i okolicznych gospodarzy. Dzieci mówią, że mamy zawsze było pełno.
Pani Bronisława należała do wyjątkowo pogodnych ludzi. Nigdy nie narzekała, radziła sobie z problemami, była niezwykle pracowita. Wszyscy pamiętają, że pracowała w polu i w ogrodzie, hodowała nutrie, krowy, owce, chodziła na odrobek, a przy tym potrafiła podzelować buty, szyć, robić na drutach, a nawet założyć boazerię. Córki wspominają, że dużo czytała, ładnie rysowała i pięknie grała na harmonijce. Pomagała tez wychowywać wnuki, kiedy te przyszły na świat.
Aż trudno uwierzyć, że pani Bronisława dziś nie może już aktywnie uczestniczyć w życiu najbliższych. Tyle lat im pomagała i wspierała ich. Na szczęście ma dobrą opiekę. Mieszka z córką i zięciem.
Przed laty wspólnie wybudowali nowy dom, tu wychowała się dwójka wnucząt, do tego miejsca do dziś przyjeżdża cała rodzina. A pani Bronisława doczekała się 10 wnucząt i 13 prawnucząt. Wkrótce będą następne. Nigdy nie jest tu więc pusto. A, że druga córka także mieszka w Pawłowicach, pomaga w pielęgnacji mamy, przyjeżdżają też synowie, ich żony. Pani Bronisława wie, że jest kochana.
W 1998 r. zmarł mąż pani Kołodziej. Od 17 lat jest więc już wdową. Na szczęście tego właśnie roku zdążyli jeszcze wyprawić swoje złote gody. Do dziś pamięta, że z powodu choroby męża, mszę święta ksiądz Józef Drzymała odprawił w domu. Teraz kiedy sama jest chora co miesiąc przyjmuje komunię świętą u siebie. Nie chce iść do szpitala, zdecydowała, że będzie z bliskimi. Tu czuje się bezpiecznie i spokojnie. A bliscy robią wszystko, aby mama i babcia mogła jeszcze się do nich uśmiechać. My życzymy pani Bronisławie, aby takich pogodnych dni, tygodni i miesięcy przeżyła jak najwięcej.