Stanisława Skrzypczak urodziła się w Oporówku. Rodzice prowadzili gospodarstwo rolne i wychowywali trójkę dzieci. Pani Stanisława miała siostrę i brata. W czasie wojny cała rodzina musiała opuścić swój dom. Nastoletnia Stasia najpierw pracowała w majątku, a potem jako pomoc do dzieci. Na swoje wrócili dopiero po wojnie. Pani Stanisława wspomina, że zaczynać musieli od zera, okupant zabrał niemal wszystko. Taki los spotykał niemal każdego polskiego rolnika. Łatwo więc nie było.
W 1952 roku Stanisława Skrzypczak wyszła za mąż. Po ślubie zamieszkali u rodziców w Oporówku. Tu na świat przyszli ich dwaj synowie. Ale dwa lata później postanowili przenieść się do Luboni, na gospodarstwo męża. Tam pani Stanisława urodziła trzeciego syna. Wychowywali więc dzieci i prowadzili 12 - hektarowe gospodarstwo. Pracy nie brakowało, tym bardziej, że wszystko robiło się ręcznie. Przez lata rozbudowywali gospodarstwo. Kolejno powstały stodoła, obora, dużo świniarnia, potem garaże i był też remont domu. W gospodarstwie zaczęło przybywać maszyn, narzędzi. Mieli dobrą gospodarkę, a maż przez 33 lata był sołtysem Luboni. Pani Stanisława wspomina te wszystkie lata jako pracowite, ale spokojne. Nie narzeka. W 2010 roku mąż zmarł. I od tego czasu było już gorzej. Właśnie wówczas zachorowała i trafiła do szpitala. Stamtąd nie wróciła już do Luboni. Mamę zabrał do siebie drugi syn z żoną, do Oporowa. Jest u nich od pięciu lat.
Pani Stanisława ma świetną pamięć, potrafi opowiadać o swoim życiu. Jest samodzielna, choć posłuszeństwa odmawiają jej nogi. Chętnie jednak wychodzi na dwór, gdy jest ciepło. Lubi oglądać telewizję, trochę poczyta. Kiedyś bardzo dużo robiła na szydełku, dziś już nie zajmuje się robótkami. Tak naprawdę nie musi robić nic. Ma dobrą opiekę i bliskich wokół siebie. Doczekała się siódemki wnucząt. Najstarszy wnuk ma 35 lat, a najmłodszy 15. Pani Stanisława ma też trzech prawnuków i dwie prawnuczki. Aż czwórka z nich mieszka z nią razem z Oporowie. Nigdy więc nie jest sama.
Życzenia i kwiaty pani Stanisława otrzymała od przedstawicieli władz gminnych i od najbliższych.