Joanna Michalak całe życie spędziła w Garzynie. Tutaj się urodziła, tu przed wojną chodziła do szkoły podstawowej, tu założyła rodzinę. Garzyn jest więc jej miejscem rodzinnym i miejscem gdzie spędza jesień życia. A pochodziła z licznej rodziny. Miała pięcioro rodzeństwa, trzech braci i dwie siostry. Do dziś żyje tylko jedna, starsza siostra. Ojciec pracował w majątku, mama wychowywała dzieci i prowadziła dom. Wszyscy mieszkali w pokoju z kuchnią. Kiedy wybuchła wojna Joanna miała 13 lat. Chciała uczyć się za krawcową. Niestety los chciał inaczej. Musiała chodzić w pole, rozładowywać węgiel, czasem nawet podawać dachówki na dachy. To było trudne dzieciństwo. Po wojnie została z rodzicami i dalej pracowała w gospodarstwie. Swojego przyszłego męża poznała dzięki bratu. Był rzeźnikiem, jeździł do pracy do Poznania. Pobrali się w 1951 roku i zamieszkali u rodziców pani Joanny. Tam spędzili 12 lat. I tam urodzili się ich dwaj synowie.
Na początku lat sześćdziesiątych w Garzynie wyznaczono działki pod budownictwo jednorodzinne. Państwo Michalakowie zdecydowali się, że jedno z nich kupią. Przez cztery lata stawiali swój niewielki dom. Na swoje przeprowadzili się w 1965 roku. Mąż zmienił pracę, zatrudnił się w POHZ, najpierw w stołówce, potem w warsztacie. Pani Joanna prowadziła dom, wychowywała dzieci, chodziła na odrobek, uprawiała ogród. Dziś wspomina, że zna garzyńskie pola wzdłuż i wszerz, a w ogrodzie każdą grudkę ziemi miała w rękach. Lubi tę pracę i nie wyobraża sobie aby ktoś zabrał jej ogródek. Do dziś sadzi kwiaty, wyrywa chwasty, grabi. Na świeżym powietrzu czuje się najlepiej. Kiedy dzieci były małe dużo też i szyła, robiła na drutach, haftowała. Opiekowała się również mamą, która przeniosła się do nich. No i wychowała synów. Obydwaj są mechanikami samochodowymi. Pracują razem, w warsztacie, który jest własnością jedno z nich.
Pani Joanna nigdy nie była sama. Najpierw mieszkała z rodzicami, potem z mężem i dziećmi. W 1976 roku ożenił się syn i w domu pojawiła się synowa. Potem urodziła się wnuczka. Członków rodziny przybywało, a pani Joanna przyjmowała ich z radością. Obydwaj synowie mają dzieci, wnuki, są blisko babci. Pani Joanna doczekała się dwóch wnuków i jednej wnuczki oraz dwóch prawnuków i dwóch prawnuczek. Jest szczęśliwa gdy odwiedzają ją w Garzynie. A jest gdzie ich przyjąć, bo syn z synową rozbudowali trochę dom, urządzili kolejne pokoje, stworzyli pani Joannie wygodne miejsce, także do odpoczynku. Pani Joanna ma pewność, że zawsze będzie miała opiekę i wsparcie - od wszystkich bliskich.