22 lipca pani Anna Machowska z Krzemieniewa obchodziła swoje 90. urodziny.
Na świat przyszła w Oporówku, w 1928 roku. Miała 3 braci, z których jeden zmarł w wieku 8 miesięcy, i jedną siostrę. Tata był drogomistrzem, a mama prowadziła dom. W połowie lat 30. zamieszkali w Krzemieniewie, a pani Ania rozpoczęła naukę w tutejszej szkole. Przez pewien czas mieszkała też u swojej babci w Oporowie. Edukację w niedługim czasie przerwał wybuch wojny. W okresie okupacji pracowała w stołówce, która znajdowała się w budynku restauracyjnym przy obecnym rondzie w Krzemieniewie.
Jedli tam głównie okoliczni samotni Niemcy, a ona podawała im obiady i sprzątała. Później została przeniesiona przez niemiecki Arbeitsamt do Wilkowic, gdzie miała pomagać w codziennych obowiązkach niemieckiej rodzinie - matce z trójką dzieci, której mąż walczył na froncie. W styczniu 1945 roku, gdy zbliżała się ofensywa radziecka, a Niemcy uciekali w popłochu, przyjechał po nią rowerem ojciec. Od Niemki, u której pracowała, dostała drugi rower i razem z tatą przedostali się ostrożnie do Krzemieniewa. Po latach wspomina, iż miała to szczęście, że trafiła na dobrych Niemców, którzy dobrze ją traktowali.
Tuż po wojnie otrzymali jedno z krzemieniewskich poniemieckich gospodarstw. Z przyszłym małżonkiem Stanisławem poznali się na weselu u sąsiadów. W 1951 roku wzięli ślub, a już tydzień później wyjechali na Mazury. Mąż miał wykształcenie rolnicze i dostał przydział pracy do miejscowości Korsze. Zamieszkali zatem na niedawnym terenie III Rzeszy, który należał teraz do odradzającej się wojennych zgliszczy Polski. Spędzili tu ponad 3 lata. Mąż pani Anny działał tam jako agronom.
- W okolicy nie było ludzi do pracy. Z niemieckiej ludności pozostali tylko nieliczni starsi dziadkowie. Polaków było jeszcze niewielu. W pracy pomagało m. in. wojsko, które przyjeżdżało w niedziele.
Państwo Machowscy prosili o przeniesienie. Trafili do Roszkowa, gdzie mąż został kierownikiem gospodarstwa. Później trafili do niedalekiego Kopania i Łęki. Kolejną przystań znaleźli w Grodzisku Koło Osiecznej. Tam pan Stanisław zakończył swoją pracę zawodową i przeszedł na emeryturę. Po wielu latach i licznych przeprowadzkach zamieszkali ponownie w Krzemieniewie. Pan Machowski zmarł w wieku 69 lat. Dochowali się czwórki dzieci - syna i trzech córek. Wszyscy mieszkają w pobliżu, w Krzemieniewie i Drobninie. Jubilatka mieszka z córką Lucyną oraz z wnuczką i jej mężem. Pani Ania ma 12 wnuków i 21 prawnuków, którzy bardzo często ją odwiedzają. W domu praktycznie zawsze ktoś jest.
Obecnie stara się już sporo odpoczywać, ale dalszym ciągu bardzo chętnie gotuje obiady. Kiedyś uwielbia ła pracę w ogródku, w szczególności przy kwiatach. Chętnie czyta - książki, gazety - m. in. nasz miesięcznik. Z pasją rozwiązuje krzyżówki. Jest też miłośniczką seriali "M jak Miłość" i "Barwy szczęścia".
- Miałam dobre życie, nic bym nie zmienia. Mam dzieci, wnuki…Teraz to już aby było zdrowie i wszyscy byli szczęśliwi - mówi pani Ania.
I tego właśnie jej życzymy, aby w szczęściu i zdrowiu cieszyli się sobą jeszcze przez wiele następnych lat.



Galeria zdjęć: