60 LECIE POŻYCIA MAŁŻEŃSKIEGO
Państwo Marianna i Władysław Hendrysiakowie obchodzili 60 rocznicę ślubu.Marianna i Władysław Hendrysiakowie urodzili się w Garzynie i tu
spędzili całe swoje życie. Tu się poznali i pokochali, a 60 lat temu
wzięli ślub. Właśnie w marcu obchodzili jubileusz małżeński, który nie
każdej parze jest dany. Dlatego cieszą się, że ciągle są razem i że
mimo choroby pozostali pogodni.
A życia nie mieli wcale łatwego. Zaraz po ślubie zamieszkali u
rodziców pani Marianny na Zakątku. Był tam tylko pokój z kuchnią, więc
przez kilka lat mieszkali bez żadnych wygód. Później przydzielono im
jeszcze jeden pokoik na piętrze, ale i rodzina się powiększała.
Państwo Hendrysiakowie doczekali się bowiem dwóch córek. Pan Władysław
pracował w POHZ jako traktorzysta i bywało, że od rana do wieczora
jeździł w polu. Pani Marianna też chodziła dorobić w gospodarstwie,
więc nikomu lekko nie było. Na szczęście mama pani Marianny pomagała
wychowywać dziewczynki i kiedy oni przenieśli się do bloków na
garzyńskim osiedlu, poszła razem z nimi. A był to już rok 1972.
Od tego czasu państwo Hendrysiakowie mieli już dobre warunki
mieszkaniowe. Pan Władysław zmienił też zajęcie i z traktora przeniósł
się do pracy w gospodarstwie, został brygadzistą. Dziewczyny
dorastały, potem wyszły za mąż, a starsza córka Regina dostała
mieszkanie na tym samym osiedlu w Garzynie. Państwu Hendrysiakom
wydaje się, że to wszystko było wczoraj, że dopiero co ciężko
fizycznie pracowali i myśleli o przyszłości. Tymczasem w 1981 roku pan
Władysław przeszedł na emeryturę. Dziś ma już 85 lat, a jego żona
tylko o rok mniej.
Oboje chętnie opowiadają o swym życiu. Pani Marianna wspomina szkołę
podstawową i młodość, która przypadła na czas wojny. Mówi o siostrach,
które przed nią wychodziły za mąż, o swoim ślubie, potem o tym jak
tato odszedł na zawsze, o mamie, która z nimi do końca była w
Garzynie. Z miłością opowiadają o córkach, wnukach, a teraz już o
trzech małych prawnuczkach. Wszyscy są przecież wielką radością
dziadków.
Niestety, zdrowie państwu Hendrysiakom już nie dopisuje. Pan Władysław
ciężko chorował i teraz nie wychodzi już z domu. Jeszcze dwa, trzy
lata temu lubił przebywać w ogrodzie, ale dziś może jedynie posiedzieć
na balkonie. Za to chętnie ogląda telewizję, odpoczywa, cieszy się,
gdy przychodzą bliscy. A pani Marianna przeżyła pechowy wypadek. Młode
dziewczyny potrąciły ją jadąc na rowerach. Od tego czasu zaczęły się
jej problemy z nogami i biodrem. Sama nie może więc nic robić w domu,
choć dawniej pomagała wychowywać wnuki. Ale z uśmiechem mówi, że
wszyscy jej się za tę pomoc odwdzięczają. Córka Henryka z Leszna razem
z rodziną przyjeżdża do Garzyna niemal co tydzień, a druga, która
mieszka obok, właściwie prowadzi ich dom. Państwo Hendrysiakowie żyją
we dwójkę, ale bez córki i zięcia nie poradziliby sobie. To oni dla
nich gotują, piorą, sprzątają. I twierdzą, że to normalne, tak
przecież powinno być w szanującej się rodzinie.
Sześćdziesiąt wspólnie spędzonych lat to piękny jubileusz. Pani
Marianna i pan Władysław bardzo się z niego cieszą. Marzą o tym, by
przeżywać następne i by patrzeć jak na świat przychodzą kolejne
prawnuki. Zapewniają, że dla wszystkich starczy im miłości.
Z okazji jubileuszu Państwo Hendrysiakowie otrzymali gratulacje i życzenia od władz gminnych.