60 LECIE POŻYCIA MAŁŻEŃSKIEGO
Państwo Czesława i Ludwik Skrzypczakowie z Luboni razem są już 60 lat.
Bardzo rzadko udaje nam się odwiedzać małżeńskie pary, które obchodzą 60-lecie wspólnego życia. Tym razem trafiliśmy do Czesławy i Ludwika Skrzypczaków z Luboni. jubilaci taka rocznicę obchodzili w kwietniu.
Zarówno pani Czesława, jak i pan Ludwik pochodzą z Luboni. Znali się więc już jako dzieci. Obydwoje mieli liczne rodzeństwo u pani Czesławy była ich szóstka, a u przyszłego męża siódemka. Niestety dziś nikt już z nich nie żyje i jubilaci świętować będą swoje gody bez braci i sióstr. Ale na pewno na rodzinne spotkanie przyjadą najbliżsi, także siostrzenice bratankowie, no a przede wszystkim wnuki. W końcu sześćdziesiąt lat wspólnego życia nie każdemu jest dane. Cieszą się z tego wszyscy.
Po ślubie państwo Skrzypczakowie przez osiem lat mieszkali u rodziców pani Czesławy na gospodarce. Pan Ludwik był kowalem, ale od początku pracował jako mechanik w warsztacie POHZ. W Garzynie przepracował 21 lat. Już kilka lat po ślubie młodzi postanowili wybudować w Luboni swój dom. Kupili działkę, poprosili o pomoc ojca i brata pana Ludwika no i sami „zakasali rękawy”. Na swoje przeprowadzili się w 1960 roku. Wtedy był domek parterowy, który dopiero później nadbudował syn z żoną.
Jubilaci mieszkają w Luboni od zawsze, a w swoim domu ponad 50 lat. Tutaj wychowali jednego syna. Do dziś pamiętają jego ślub w 1974 roku, narodziny dwóch wnuczek, potem chorobę syna. Niestety, odszedł on na zawsze, gdy dziewczynki miały 8 i 4 latka. Wówczas dziadkowie bezgranicznie się im oddali. Przede wszystkim wspierali synową, która chodziła do pracy. Pomagali opiekować się wnukami, wychowywać. A przy tym uprawiali trochę ziemi, zawsze hodowali przy domu kury, świnie, krowy. W międzyczasie pan Ludwik zmienił pracę i przeniósł sie do leszczyńskiego PBR-l. A pani Czesława przez lata całe była kucharką na rodzinnych uroczystościach. Znali ją niemal wszyscy, którzy w regionie wyprawiali wesela, rocznice, komunie.
Dom rozbudowali młodzi w 1979 roku. Potem kilkakrotnie go jeszcze remontowali. Teraz jest już własnością wnuczki państwa Skrzypczaków. Bo obie wnuczki wyszły za mąż i mają swoje rodziny. jedna została z mamą i dziadkami. A jubilaci mają już piątkę prawnuków. Najmłodszy w domu ma zaledwie trzy latka i sprawia dziadkom dużo radości. Ale cieszą się jubilaci z wszystkich prawnucząt. Najbardziej lubią, gdy mogą spotykać się całą rodzinka. Druga wnuczka mieszka w Krzemieniewie, często więc odwiedza rodzinny dom. Tak będzie również na jubileuszowej uroczystości. Na pewno życzenia składać będą wszyscy.
Pani Czesława ma 80 lat, a jej mąż sześć lat więcej. Na emeryturę pan Ludwik przeszedł w 1981 roku, po 39 latach pracy. Potem jeszcze trochę stróżował. A pani Czesława cały czas prowadziła dom. Do ubiegłego roku jeszcze gotowała obiady. Teraz po prostu odpoczywają. Latem jubilaci lubią posiedzieć w ogrodzie, zimą więcej czytać, zawsze oglądają wiadomości telewizyjne. Ciągle są samodzielni i sprawni, choć oczywiście wiek daje o sobie znać. Ale nigdy nie będą same, zawsze mogą liczyć na pomoc i opiekę synowej i wnuczek. Mówią, że mają szczęśliwą „jesień” życia. A my życzymy państwu Skrzypczakom, by doczekali kolejnych jubileuszy. I oczywiście by byli zdrowi.