Helena Skrzypczak z Nowego Belęcina urodziła się w 1923 roku. W kwietniu obchodziła więc 90 urodziny.
Na uroczystość przyjechało bardzo wielu bliskich. Pani Helena ma przecież jeszcze czworo rodzeństwa,
no i sześcioro swoich dzieci z rodzinami. Życzeń więc nie brakowało.
Jubilatka pochodzi z Księginek koło Dolska. Jej rodzice przenieśli się do Drobnina i tu prowadzili gospodarstwo.
W Krzemieniewie jako rzeźnik pracował jej przyszły mąż.
W czasie wojny wywieźli go do pracy do Niemiec. Kiedy wrócił, zaręczyli się, a w 1946 roku wzięli ślub. Najpierw krótko mieszkali w Drobninie, potem w Garzynie, a ostatecznie trafili do Belęcina. Tutaj kupili 11-hektarowe gospodarstwo
i odtąd byli już zawsze na swoim. Pani Helena dobrze wspomina tamte lata. Co prawda gospodarstwo nie należało do
największych, a mieszkanie urządzili sobie w budynku chlewni, to jednak tutaj wychowali swoje dzieci. Mąż pani Heleny zawsze
dorabiał w rzeźnictwie, a cała gromadka pomagała w polu i w zagrodzie.
Potem dzieci zdobywały zawody, zakładały rodziny i wyprowadzały się z domu. Na gospodarstwie została najstarsza córka
Urszula.
W domu pani Heleny mieszkają cztery pokolenia rodziny. Mąż Władysław odszedł na zawsze 19 lat temu. Gospodarstwo przejęła więc córka Urszula z mężem. W 1979 roku młodzi wybudowali nowy dom. Wtedy żył jeszcze pan Władysław,
więc poznał swoje wnuki. W tym gospodarstwie przychodziło bowiem na świat trzecie pokolenie najbliższych. Pani Helena doczekała się sporej gromadki wnucząt. Od szóstki swoich pociech ma ich aż czternaścioro. Najstarsza wnuczka Renata mieszka z nią i teraz to już ona przejęła z mężem gospodarstwo. A że młodzi mają sześcioro dzieci, pani Helena mieszka z czwartym pokoleniem rodziny. Jeśli jej zdrowie dopisze, doczeka się praprawnuków. Bo prawnuków ma dziewiętnastu. I z
tego powodu jest bardzo szczęśliwa. Pani Helena jeszcze do niedawna pomagała córce i wnuczce. Teraz przede wszystkim wypoczywa. Ma swój pokój, koło siebie wszystko jeszcze zrobi. czeka na wizyty dzieci, wnuków. Nie chodzi do lekarzy, a na obiady je naleśniki, zupy, kluski. Mówi, że zawsze najchętniej przebywała w domu, wśród bliskich, nie lubiła wyjazdów.
Dlatego urodzinowi goście przyjechali do niej. Życzenia składali jubilatce także przedstawiciele władz gminy. A życzyli jej przede wszystkim zdrowia, bo przecież opiekę ma najlepszą z możliwych.