Bronisława Janiszewska pochodzi aż z Rzeszowa. W czasie wojny była wysiedlona do Niemiec i tam poznała swojego przyszłego męża. Jeszcze w Niemczech wzięli ślub i po wojennej zawierusze wrócili do Polski. Szukali gospodarstwa i najpierw osiedlili się w Żukowicach koło Głogowa. Ale mąż pani Bronisławy chciał być bliżej siostry, niedaleko Śremu. W 1962 roku kupił więc gospodarstwo w Krzemieniewie. Na początek miało 9 hektarów, ale dokupili jeszcze kilka i teraz jest to 14 hektarowa gospodarka. Na niej całe życie wspólnie z mężem pracowali.
Pani Bronisława skończyła właśnie 90 lat. Przez pół wieku mieszka zatem w Krzemieniewie. Pamięta jak budowali dom i zabudowania gospodarcze, jak hodowali świnie, uprawiali ziemię, jak wszystkiego się dorabiali. Tak naprawdę to z tamtej zagrody została tylko stara obora. A przecież wychowali czwórkę dzieci. Było dla kogo i na co pracować. W 1987 roku zmarł mąż pani Bronisławy. Teraz mieszka więc z córką, jej mężem i trójką wnucząt. To córce i zięciowi przepisali gospodarkę jeszcze za życia ojca, w 1982 roku. Do niedawna pani Bronisława dużo w gospodarstwie robiła. Jej doświadczenie i pracowitość bardzo się przydały. Teraz nie ma już na to siły. Ale lubi, gdy dzieci i wnuki do niej przychodzą. A rodzinkę ma blisko, bo w Drobninie, Grodzisku i Krzemieniewie. Niestety jeden syn odszedł na zawsze. Pani Bronisława zapytana, co robi przez cały dzień, z uśmiechem mówi, że nie musi robić nic. Ma dobrą opiekę, choć oczywiście sama się ubierze, umyje, naje. A lubi jeść ziemniaki w każdej postaci i o każdej porze dnia. No, a poza tym ogląda telewizję, odpoczywa, jak jest pogoda wychodzi na zewnątrz. Teraz cieszyła się na ślub wnuka, który miał się odbyć za kilka dni. Obiecywała, że będzie mu towarzyszyć przez całą noc.
Pani Bronisława doczekała się dziesiątki wnucząt i siódemki prawnucząt. Wszyscy życzyli babci sto lat i więcej. Do tych życzeń przyłączyły się władze gminy i redakcja. Były oczywiście kwiaty, prezenty, gratulacje. =