Urodziny Anny Zuzańskiej z Krzemieniewa przypadły na dzień 23 sierpnia. Była okazja aby powspominać i opowiedzieć o życiu. Anna Zuzańska dzieciństwo i młodość spędziła w miejscowości Święte Jezioro na Ukrainie, tuż obok Wołynia. Pamięta trudne lata przedwojenne i wybuch wojny. Tam poznała przyszłego męża, który z lubelskiego przyjechał do jej wsi do brata. Pobrali się w 1941 roku. Mąż był młynarzem i okupanci zabrali go na roboty do Niemiec. Przez kilka lat nie wiedział co dzieje się z bliskimi. A miał już wtedy najstarszego syna. Do Polski wrócił dopiero w 1945 roku. Pani Anna w tym czasie uciekła z Ukrainy, razem z matką i synem. Na jakiś czas utknęli w Chełmie. Potem dostali gospodarstwo w Krzemieniewie. I właśnie tu osiedlili się na stałe.
Domek, w którym mieszkali przez kilkanaście powojennych lat stoi do dziś. Jest teraz częścią zabudowań gospodarczych, ale ciągle przypomina tamte czasy. W nim wychowywały się kolejne dzieci pani Anny. Bo urodziła jeszcze dwie córki i syna. Wszyscy pomagali rodzicom na 11 hektarowym gospodarstwie. Łatwo nie było, bo przecież hodowali świnie, krowy, odstawiali mleko, kształcili dzieci. Najstarszy syn wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie mieszkała siostra pana Zuzańskiego. Tam założył rodzinę i pozostał na stałe. Do niego po latach pojechała córka pani Anny. Też urządziła sobie życie na obczyźnie. W Stanach Zjednoczonych pani Anna ma troje wnuków. Była u nich kilka razy, oni też przyjeżdżali do Krzemieniewa. Nie ukrywa, że do nich tęskni. A w Krzemieniewie państwo Zuzańscy wybudowali nowy dom. Przeprowadzili się do niego w 1974 roku. Przez lata postawili też nowe budynki gospodarcze, dobudówkę, garaże. Kupowali maszyny rolnicze i urządzenia. Dziś gospodarstwo jest zupełnie inne, niż to do którego po wojnie przyjechała pani Anna. Od kilkunastu lat prowadzi je już najmłodszy syn z żona. Trzecia córka mieszka z dziećmi w Lesznie. Pani Anna ma sześciu wnuków i jedną wnuczkę. Wszystkich kocha jednakowo.
W 2000 roku odszedł na zawsze mąż pani Anny. Dwa lata temu pożegnała też najstarszego syna. To były bardzo trudne dni w jej życiu. Wspierają ją najbliżsi. Do dziś może na nich liczyć. Ma dobrą opiekę i miłość. Pani Anna nie musi już teraz nic robić w domu. Może wypoczywać, czytać gazety, oglądać telewizję. Jeszcze niedawno sama chodziła do kościoła i do sklepu, ale teraz jest na to już zbyt słaba. Przekonuje jednak wszystkich, że zdrowie, jak na swój wiek ma dobre. Zdarza się, że na kilka dni jedzie do córki do Leszna. Najbardziej lubi jednak być w Krzemieniewie.
Pani Anna nie ma już żadnych planów. Zwyczajnie chce jak najdłużej być sprawna i cieszyć się szczęściem bliskich. Obiecała, że zaprosi nas na kolejne jubileusze. A my będziemy panią Annę trzymać za słowo. A zatem do zobaczenia za następne 10 lat. Życzymy spokoju, zdrowia, miłości.